Odpust parafialny na Zesłanie Ducha Świętego (Zielone Świątki) w Lesie Bielańskim – to tradycyjne święto, sięgające czasów królów Władysława IV i Jana Kazimierza. Klasztor kamedulski był jednym z ulubionych miejsc świętowania dworu królewskiego. Do kamedułów przybywali królowie wraz z całym dworem na modlitwę, Mszę, ucztę, polowanie i dwudniową zabawę z atrakcjami. Tylko w tym dniu z racji odpustowych do klasztoru wstęp miały kobiety. Na kartach historii szczególnie zapisała się uroczystość z 1766 roku kiedy to król Stanisław August urządził na Bielanach wielkie widowisko, na które przypłynął Wisłą. Z czasem w odpustach bielańskich zaczęli uczestniczyć nie tylko możni ale i lud. Wokół klasztoru pojawił się sceny i kramy, a odpusty poza religijnym charakterem przybierały również cechy festiwalu ludowego. Zielone Świątki w lesie bielańskim zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem i tak pozostało do chwili obecnej. Każdego roku przy okazji odpustu parafia organizuje piknik rodzinny z różnymi atrakcjami.
W nawiązaniu do historycznego przeniesienia obrazu Św. Brunona z kolegiaty św. Jana Ewangelisty do kościoła kamedulskiego w 1673r., obecne uroczystości odpustowe rozpoczyna procesja z tymże obrazem, który najpierw przypływa z Archikatedry Świętego Jana Chrzciciela. Po niej ma miejsce uroczysta Msza Święta na której można uzyskać odpust za popełnione grzechy.
Po Mszy na placu parafialnym odbywają się kiermasze, spektakle teatralne, warsztaty, wykłady, koncerty. Nie brakuje również kramów z rękodziełem ludowym oraz z tradycyjnymi odpustowymi słodyczami.
Jedną z ulubionych atrakcji jest inscenizacja „Pana Wołodyjowskiego”. Przed Kościołem, wychodzący spotykają pana Zagłobę, który przybywa do klasztoru, by namówić do jego opuszczenia pana Wołodyjowskiego! W role sienkiewiczowskich postaci, przez lata wcielali się znani aktorzy czasem burmistrze Bielan, ostatnio pan Michał to jeden z wykładowców sąsiadującej uczelni, a pana Zagłobę grywa proboszcz. Co roku fortel się udaje. Wołodyjowski wyjeżdża by spotkać się z Ketlingiem. Na pożegnanie rozlega się słynne mementu mori (kompozycja przygotowana przez Michała Lorenca), w „wykonaniu” – figurki mnicha wysuwającego się z okna wieży kościoła.